Nie powiem, żeby podróż była
specjalnie uciążliwa, zwłaszcza mając na sobie czyjeś ciepłe
ciało. No tak, od dziś będę mówił: „Po co kurtka? Załatw
sobie gorącego faceta. Mmm... - pomyślał Matt przygryzając
lekko dolną wargę blondyna.
Miło jest jeździć nocą po mieście,
w którym neonowe szyldy i światła w oknach czy szybach sklepów
wyglądają tak aż tak wspaniale. Naprawdę nigdy nie ma się dość
czegoś takiego.
Chyba, że jest się zajętym.
Ciemnowłosy chłopak kochał te
widoki, lecz zdarzało mu się dość często – tak jak w tej
właśnie chwili - marzyć o trochę innych. A jako, że w taksówce
niewiele i rzadko mógł dojrzeć (czasami jeszcze zerkał w przednie
lusterko obserwując kwaśne miny załamanego kierowcy, który bez
wątpienia powtarzał w myślach „dlaczego ja?”). Jednak widoków,
które sam chciał oglądać jak najszybciej wolał oszczędzić
kierowcy – nie z przyczyn dobrego serca, tylko raczej kruchości
portfela. Pozostało mu więc zadowolić się zwykłym całowaniem.
To i tak spore poświęcenie.
Dopiero, gdy samochód gwałtownie
zatrzymał się przed miejscem, który blondyn podał jako ich cel,
mogli się od siebie oderwać.
-A napiwek?
Usłyszał za sobą ciągnący się
głos zniesmaczonego taksówkarza.
- Gździliście się u mnie. Ty już
nie pierwszy raz. Mógłbyś coś sypnąć.
Matt zaśmiał się głęboko, ale
sięgnął do kieszeni i wręczył mężczyźnie jakiś banknot.
-I jeszcze nieraz tego doczekasz.
Mężczyzna prychnął pod nosem, ale
podziękował i ruszył z piskiem opon, nie oglądając się za
siebie.
Chyba nie chciał z nami zostać.
- Matt zaśmiał się w duchu.
Chłopak nie spodziewał się, żeby
Will mieszkał w jakiejś superdrogiej, pięknej, wielkiej willi,
więc zwykłe mieszkanie z bloku specjalnie go nie rozczarowało. Nie
zamierzał go oczywiście zwiedzać, zresztą, nigdy nie lubił
wycieczek do muzeów, no, chyba że miałby otrzymać jakąś
specjalną korzyść.
Oooch, szybki jest. - pomyślał,
gdy tylko postawił nogę w środku mieszkania
Pchnięty gwałtownie na ścianę i
przytrzymany w owym miejscu przez silne ramiona i zaborcze usta. Pozostały niemalże pod kontrolą drugiego chłopaka. I to mu się
podobało.
Gdyby nie fakt, iż zaraz będziemy
się pieprzyć, pewnie dałbym mu w twarz za takie traktowanie
jedwabiu – Matt prychnął w duchu, zaraz po tym jak jego
piękna koszula została brutalnie zrzucona na podłogę.
Sprawiedliwość tylko w niektórych
przypadkach stawała się dla niego wartością niemalże z pierwszej
dwudziestki. A konkretnie dlatego, iż nie lubił jako jedyny
pozostawać bez ubrania. Czarny top Willa nie miał najmniejszych
szans i już wkrótce dołączył do oględzin podłogi.
Matt uśmiechnął się w
charakterystyczny dla siebie sposób – kąciki ust leciutko się
podnosiły, przy tym lewy odrobinkę wyżej, przygryzł bardzo
delikatnie kawalątek ust, po czym delikatnie je oblizał. Nazywał
to „specjalny prowokacyjny uśmieszek Matta, przeznaczony głównie
do seksu.”
I działało. Widział rosnące
pożądanie w oczach partnera. Położył mu dłonie na biodrach
postępując krok do przodu.
-Jak mniemam chcesz dominować? -
zapytał Willa, niemalże wzdychając w jego usta.
Ten bez zbędności pokiwał głową
kładąc ręce na piersiach bruneta i pchając go mocno do sypialni,
pozwalając mu opaść dopiero wtedy, gdy tuż za nim znajdowało się
łóżko. Puścił więc, sam opadając na Matta i składając na
jego ustach mocny pocałunek.
-Ja rządzę. - stwierdził rzeczowo.
Skórzane spodnie były doskonałym
pomysłem, gdyż, jak widział, jeszcze bardziej pobudzały chłopaka,
który zdawał się nawet przez chwilę zastanawiać, czy nie
zostawić ich na nogach bruneta.
Jednak bądź co bądź wygrało
podążanie i czarne rurki dołączyły do kremowej koszuli.
-Serio? Bokserki w misie?
-Coś nie tak? Jak się nie podobają,
to po prostu mnie ich pozbaw.
-Rozumiem cel noszenia takiego gówna.
Brunet wywrócił oczami, po czym
jęknął głośno, gdyż chłodnie dłonie zdążyły już wślizgnąć
się pod materiał bokserek, osuwając je bez
pardonu w dół i zdecydowanie nie przez przypadek docierając do
jego penisa delikatnie się poruszając.
Mhym...
taak... Nareszcie coś ciekawego. - Brunet westchnął cicho, co
na twarzy Willa uformowało spory uśmiech.
Jego język
szybko dołączył do poruszającej się dłoni owijając się wokół
nabrzmiałego członka, a później pochłaniając go całego do ust.
Ssał lekko, bardziej skupił się na podtrzymywaniu szybszego tempa.
Całował lekko główkę, by zaraz potem oblizać cały trzon.
Po chwili
pozostawił tam znowu samotną dłoń, pokrywając pocałunkami
brzuch, zagłębiając język w pępku i ssając delikatnie sutki.
Polizał obojczyk bruneta, potem jego szyję, aż dobrał się do
ust.
-Zawsze robisz
wszystko nie po kolei? - Matt nie krył rosnącego rozbawienia.
Nie otrzymał
jednak słownej odpowiedzi, gdyż czyjś język został wciśnięty
do jego już otwartej buzi, zniechęcając tym chłopaka do
prowadzenia dalszej dyskusji.
Umysł Matta
pozostał jednak dość trzeźwy, by chłopak zjechał dłońmi z
pleców kochanka aż do miejsca, gdzie wyczuł dżinsowy materiał.
Odpiął zamek, a spodnie wraz z bokserkami zostały niemalże przez
niego odrzucone, dosłownie i w przenośni, gdyż wyrzucił je gdzieś
w stronę uchylonego okna. Cały czas trzymał zadowolonego blondyna
w pocałunku, odstępując dopiero po dłuższej chwili.
-Teraz moja
kolej. - powiedział z uśmiechem.
Poczekał, aż
blondyn raczy ruszyć śliczną dupą znad jego ciała i dopiero
wtedy zgrabnie podniósł się z łóżka, by po wili klęczeć przed
kochankiem. Ten już doskonale wiedział, co chłopak zamierza zrobić
i bynajmniej nie zamierzał mu tego uniemożliwiać.
-O Boże. -
jęknął, gdy sprawny język młodzieńca zaczął owijać się
wokół jego członka. Matt starał się wziąć go w usta jak
najgłębiej, poruszał się z każdą chwilą szybciej. Dłonie
blondyna niespiesznie powędrowały na jego głowę, delikatnie
wplątując palce w ciemne włosy. Lizał, przygryzał i ssał, czyli
robił wszystko to, czego nauczyło go doświadczenie. Mimo młodego
wieku lody robił jak profesjonalista i stanowiło to dla niego powód
do dumy.
Jeszcze chwilę
pobawił się z jego penisem w ustach, po czym gwałtownie się
odsunął i wdrapał na kanapę wystawiając tyłek w stronę Willa,
który zajęty był nakładaniem gumki.
Spojrzał na
chłopaka, starając się wyglądać na w pełni gotowego i
gościnnego. Odczytanie tak dyskretnego gestu zajęło blondynowi nie
więcej niż sekundę, po której stał już za brunetem z rękami na
jego biodrach.
-Ruszaj się. -
ponaglał go.
-Daj mi się
napatrzeć.
-Nie.
No, nie ma to jak
bycie miłym. Jednak się opłaciło, gdyż już chwilę później
poczuł, jak śliski palec powoli wciska się w jego wejście.
Zacisnął dłonie na kołdrze starając się jak najbardziej
zrelaksować.
-No dawaj, nie
cackaj się tak. Nie jestem jakąś królewną.
Dla Ciebie
przynajmniej. - dodał jeszcze w myślach.
Niemal czuł, jak
blondyn wywraca oczami, ale nie miał nawet jak o tym myśleć, gdy
drugi, a później trzeci palec chłopaka niespiesznie penetrował
jego wnętrze. Odczekał krótki moment, po którym już czuł się w
pełni gotowy na więcej.
-Przelecisz mnie
w końcu?
-Będzie bolało.
-No co ty nie
powiesz?
Znowu nie był
zbyt miły, jednak bardzo, ale to bardzo pragnął teraz spełnienia.
Westchnął głęboko napinając tyłek trochę bardziej i czekając
na wtargnięcie chłopaka.
Will naprawdę
starał się nie sprawić mu zbyt dużo męki, ale to już była dla
bruneta przesada. Sam starał się mocniej nabijać na jego
przyrodzenie, aż w końcu ten raczył wejść w niego do końca.
Ból był
elementem gry. Tak samo jak jęki i zaciskanie pięści. Bez niego
seks nie byłby tym samym i właśnie w to wierzył Matt, dlatego nie
za bardzo się tym przejmował.
Chłopak poruszał
się szybko, a z każdym kolejnym pchnięciem dawał więcej. Granica
została naruszona, dawanie i branie zupełnie się ze sobą pokryły
dając obu chłopakom dokładnie tyle samo jednego, co drugiego.
Naruszenie
czułego punktu spowodowało długie, wręcz melodyjne jęknięcie
Matta. To właśnie ten moment w całym seksie był jego ulubionym.
Gdy czyjś naprężony członek ocierał się o jego prostatę dając
mu wszystko to, czego on chciał. Kilka mocniejszych pchnięć i
stawał się jęczącą kupką nieszczęścia, ale nikt specjalnie
nie miał mu tego za złe.
-Ja zaraz...
Nie musiał
słyszeć więcej. Wtulił twarz w poduszkę, złapał mocniej kołdrę
i doszedł kilka sekund przed Willem. Przez chwilę obaj się nie
ruszali dysząc głośno przy sobie. Matt westchnął głośno i
położył się na łóżko, oczywiście z dala od mokrej plamy.
Blondyn zdążył już z niego wyjść, chociaż Matt nie miał
zielonego pojęcia kiedy mogło się to wydarzyć.
-Dzięki.
-I nawzajem.
Chwilę potem
Will wskoczył pod kołdrę i się do niego przytulił. Mruknął coś
na kształt „dobranoc”, ale Matt nie odpowiedział.
Oczywiście o żadnym śnie mowy nie
było. Nawet gdyby był wykończony do granic możliwości, musiał
się trzymać tej zasady. Zaczekał, aż jego kochanek zapadnie w
głęboki sen, a po seksie i alkoholu to długo nie trwało, po czym
wyślizgnął się z jego ramion.
Zawsze musieli się przekręcić,
powiedzieć coś przez sen, czy westchnąć, gdy tylko znikał. A on
dalej miał wrażenie, że zorientowali się, że chce zwiać.
W zasadzie nie byłoby to nic
niezwykłego, skończyło się i do widzenia. Ale samo zostanie
przyłapanym zdecydowanie nie podobało się brunetowi.
Niespiesznie pozbierał swoje ubrania z
podłogi i zaczął się ubierać. Starał się być cicho, jak na
złodzieja przystało.
-Idziesz już? - zabrzmiał głos za
jego plecami.
Kurwa. - zaklął pod nosem.
-Muszę... Śpij...
-Zostań.
-Nie mogę.
-Nie chcesz.
Westchnął i zastanowił się chwilę.
-Nie chcę. Śpij.
Nie patrzył na Will'a, ale spodziewał
się wyrazu twarzy. Jednak owy fakt obchodził go mniej, niż
przysłowiowy zeszłoroczny śnieg.
Skończył zakładać spodnie, po czym
zaczął wychodzić z pokoju.
-Trafisz do drzwi?
-Jasne.
Uśmiechnął się i oddalił z
sypialni. Podszedł do wyjścia.
To chyba zbyt proste – mruknął
do siebie otwierając drzwi, przechodząc kawałek i zamykając je
będąc jeszcze w środku. Stał cicho, nie ruszał się.
Jak ja kocham fakt, iż jestem
bardzo cierpliwy. - uśmiechnął się.
Nienawidził ludzi z tak płytkim snem
jak Will. Musiał odczekać jeszcze chwilę, nim mógł zacząć
wykonywać swoją robotę. Przynajmniej mógł rozejrzeć się po
mieszkaniu, wcześniej jakoś nie miał na to ochoty, były ciekawsze
zajęcia.
Mieszkanie było dwupokojowe, z kuchnią
i łazienką. W zasadzie ładnie ułożone, ale zbyt skromnie jak na
mattowy gust. Raczej jak na gust złodzieja. Nawet zaczął się
zastanawiać, czy opłaca mu się tam tyle ślęczeć po kilkaset
złotych i może kilka bardziej wartościowych przedmiotów. Ale i
tak nie miał nic do roboty.
Odczekał co miał odczekać i cicho
przeszedł do salonu.
Hm.. nie ma to jak bałagan.
Najlepszy dla złodzieja. - myślał patrząc na stół. Zegarek,
damska biżuteria ( Ulala, ładniś ma chyba dziewczynę –
zaśmiał się w głowie). Wrzucił wszystko do kieszeni, po czym
wrócił na przedpokój. Tam, w kurtce Willa znalazł portfel (no, z
300 zł miał chłopak), kartę kredytową i zdjęcie kobiety.
Mamy właścicielkę biżuterii –
wywrócił oczami. Zabrał kasę i karty, zarzucił płaszcz, po czym
wymknął się z domu. Zawsze coś. - myślał.
Wziął taksówkę i nim się
zorientował był już we własnym domu.
To była dopiero przystawka. -
stwierdził. - Niedługo czeka mnie danie główne.
~~~
Trzeci rozdział już za nami ^^
Szablon będzie wielokrotnie zmieniany, więc nie radzę się przywiązywać ;> Ten rozdział może być jeszcze edytowany, ale będą to jak już to tylko drobne zmiany.
Wiem, że długo bardzo i przepraszam, następny będzie szybciej.
No, dziękuję za czytanie ;>
P.S. Moja strona na facebooku - https://www.facebook.com/pages/Melanie/191953304343699
P.S. Moja strona na facebooku - https://www.facebook.com/pages/Melanie/191953304343699
Omomomomomoo. *o*
OdpowiedzUsuńtakiego cudownego roździału potrzebowałam przed snem.
Ale pragnę więcej, więcej i jeszcze więcej~!
Piszesz cudownie! Nie zwracam uwagi na literówki czy pomyłki, nie mam nawet serca. Jesteś moim bogiem. Jak przestaniesz pisać to Cie zabije gołymi rękoma, obiecuje~!
pozdrawiam, Nunu - Kręci mnie Anime.
+ zmieniłam email. c:
Siemka.
OdpowiedzUsuńOby tak dalej, trochę błędów, ale cóż karzdemó sie zdażają.
Zapraszam do siebie
http://drarry-truestory.blogspot.com/