sobota, 26 października 2013

Rozdział 3


Nie powiem, żeby podróż była specjalnie uciążliwa, zwłaszcza mając na sobie czyjeś ciepłe ciało. No tak, od dziś będę mówił: „Po co kurtka? Załatw sobie gorącego faceta. Mmm... - pomyślał Matt przygryzając lekko dolną wargę blondyna.

Miło jest jeździć nocą po mieście, w którym neonowe szyldy i światła w oknach czy szybach sklepów wyglądają tak aż tak wspaniale. Naprawdę nigdy nie ma się dość czegoś takiego.

Chyba, że jest się zajętym.

Ciemnowłosy chłopak kochał te widoki, lecz zdarzało mu się dość często – tak jak w tej właśnie chwili - marzyć o trochę innych. A jako, że w taksówce niewiele i rzadko mógł dojrzeć (czasami jeszcze zerkał w przednie lusterko obserwując kwaśne miny załamanego kierowcy, który bez wątpienia powtarzał w myślach „dlaczego ja?”). Jednak widoków, które sam chciał oglądać jak najszybciej wolał oszczędzić kierowcy – nie z przyczyn dobrego serca, tylko raczej kruchości portfela. Pozostało mu więc zadowolić się zwykłym całowaniem. To i tak spore poświęcenie.

Dopiero, gdy samochód gwałtownie zatrzymał się przed miejscem, który blondyn podał jako ich cel, mogli się od siebie oderwać.

-A napiwek?

Usłyszał za sobą ciągnący się głos zniesmaczonego taksówkarza.

- Gździliście się u mnie. Ty już nie pierwszy raz. Mógłbyś coś sypnąć.

Matt zaśmiał się głęboko, ale sięgnął do kieszeni i wręczył mężczyźnie jakiś banknot.

-I jeszcze nieraz tego doczekasz.

Mężczyzna prychnął pod nosem, ale podziękował i ruszył z piskiem opon, nie oglądając się za siebie.

Chyba nie chciał z nami zostać. - Matt zaśmiał się w duchu.

Chłopak nie spodziewał się, żeby Will mieszkał w jakiejś superdrogiej, pięknej, wielkiej willi, więc zwykłe mieszkanie z bloku specjalnie go nie rozczarowało. Nie zamierzał go oczywiście zwiedzać, zresztą, nigdy nie lubił wycieczek do muzeów, no, chyba że miałby otrzymać jakąś specjalną korzyść.

Oooch, szybki jest. - pomyślał, gdy tylko postawił nogę w środku mieszkania

Pchnięty gwałtownie na ścianę i przytrzymany w owym miejscu przez silne ramiona i zaborcze usta. Pozostały niemalże pod kontrolą drugiego chłopaka. I to mu się podobało.

Gdyby nie fakt, iż zaraz będziemy się pieprzyć, pewnie dałbym mu w twarz za takie traktowanie jedwabiu – Matt prychnął w duchu, zaraz po tym jak jego piękna koszula została brutalnie zrzucona na podłogę.

Sprawiedliwość tylko w niektórych przypadkach stawała się dla niego wartością niemalże z pierwszej dwudziestki. A konkretnie dlatego, iż nie lubił jako jedyny pozostawać bez ubrania. Czarny top Willa nie miał najmniejszych szans i już wkrótce dołączył do oględzin podłogi.

Matt uśmiechnął się w charakterystyczny dla siebie sposób – kąciki ust leciutko się podnosiły, przy tym lewy odrobinkę wyżej, przygryzł bardzo delikatnie kawalątek ust, po czym delikatnie je oblizał. Nazywał to „specjalny prowokacyjny uśmieszek Matta, przeznaczony głównie do seksu.”

I działało. Widział rosnące pożądanie w oczach partnera. Położył mu dłonie na biodrach postępując krok do przodu.

-Jak mniemam chcesz dominować? - zapytał Willa, niemalże wzdychając w jego usta.

Ten bez zbędności pokiwał głową kładąc ręce na piersiach bruneta i pchając go mocno do sypialni, pozwalając mu opaść dopiero wtedy, gdy tuż za nim znajdowało się łóżko. Puścił więc, sam opadając na Matta i składając na jego ustach mocny pocałunek.

-Ja rządzę. - stwierdził rzeczowo.

Skórzane spodnie były doskonałym pomysłem, gdyż, jak widział, jeszcze bardziej pobudzały chłopaka, który zdawał się nawet przez chwilę zastanawiać, czy nie zostawić ich na nogach bruneta.

Jednak bądź co bądź wygrało podążanie i czarne rurki dołączyły do kremowej koszuli.

-Serio? Bokserki w misie?

-Coś nie tak? Jak się nie podobają, to po prostu mnie ich pozbaw.

-Rozumiem cel noszenia takiego gówna.

Brunet wywrócił oczami, po czym jęknął głośno, gdyż chłodnie dłonie zdążyły już wślizgnąć się pod materiał bokserek, osuwając je bez pardonu w dół i zdecydowanie nie przez przypadek docierając do jego penisa delikatnie się poruszając.

Mhym... taak... Nareszcie coś ciekawego. - Brunet westchnął cicho, co na twarzy Willa uformowało spory uśmiech.

Jego język szybko dołączył do poruszającej się dłoni owijając się wokół nabrzmiałego członka, a później pochłaniając go całego do ust. Ssał lekko, bardziej skupił się na podtrzymywaniu szybszego tempa. Całował lekko główkę, by zaraz potem oblizać cały trzon.

Po chwili pozostawił tam znowu samotną dłoń, pokrywając pocałunkami brzuch, zagłębiając język w pępku i ssając delikatnie sutki. Polizał obojczyk bruneta, potem jego szyję, aż dobrał się do ust.

-Zawsze robisz wszystko nie po kolei? - Matt nie krył rosnącego rozbawienia.

Nie otrzymał jednak słownej odpowiedzi, gdyż czyjś język został wciśnięty do jego już otwartej buzi, zniechęcając tym chłopaka do prowadzenia dalszej dyskusji.

Umysł Matta pozostał jednak dość trzeźwy, by chłopak zjechał dłońmi z pleców kochanka aż do miejsca, gdzie wyczuł dżinsowy materiał. Odpiął zamek, a spodnie wraz z bokserkami zostały niemalże przez niego odrzucone, dosłownie i w przenośni, gdyż wyrzucił je gdzieś w stronę uchylonego okna. Cały czas trzymał zadowolonego blondyna w pocałunku, odstępując dopiero po dłuższej chwili.

-Teraz moja kolej. - powiedział z uśmiechem.

Poczekał, aż blondyn raczy ruszyć śliczną dupą znad jego ciała i dopiero wtedy zgrabnie podniósł się z łóżka, by po wili klęczeć przed kochankiem. Ten już doskonale wiedział, co chłopak zamierza zrobić i bynajmniej nie zamierzał mu tego uniemożliwiać.

-O Boże. - jęknął, gdy sprawny język młodzieńca zaczął owijać się wokół jego członka. Matt starał się wziąć go w usta jak najgłębiej, poruszał się z każdą chwilą szybciej. Dłonie blondyna niespiesznie powędrowały na jego głowę, delikatnie wplątując palce w ciemne włosy. Lizał, przygryzał i ssał, czyli robił wszystko to, czego nauczyło go doświadczenie. Mimo młodego wieku lody robił jak profesjonalista i stanowiło to dla niego powód do dumy.

Jeszcze chwilę pobawił się z jego penisem w ustach, po czym gwałtownie się odsunął i wdrapał na kanapę wystawiając tyłek w stronę Willa, który zajęty był nakładaniem gumki.

Spojrzał na chłopaka, starając się wyglądać na w pełni gotowego i gościnnego. Odczytanie tak dyskretnego gestu zajęło blondynowi nie więcej niż sekundę, po której stał już za brunetem z rękami na jego biodrach.

-Ruszaj się. - ponaglał go.

-Daj mi się napatrzeć.

-Nie.

No, nie ma to jak bycie miłym. Jednak się opłaciło, gdyż już chwilę później poczuł, jak śliski palec powoli wciska się w jego wejście. Zacisnął dłonie na kołdrze starając się jak najbardziej zrelaksować.

-No dawaj, nie cackaj się tak. Nie jestem jakąś królewną.

Dla Ciebie przynajmniej. - dodał jeszcze w myślach.

Niemal czuł, jak blondyn wywraca oczami, ale nie miał nawet jak o tym myśleć, gdy drugi, a później trzeci palec chłopaka niespiesznie penetrował jego wnętrze. Odczekał krótki moment, po którym już czuł się w pełni gotowy na więcej.

-Przelecisz mnie w końcu?

-Będzie bolało.

-No co ty nie powiesz?

Znowu nie był zbyt miły, jednak bardzo, ale to bardzo pragnął teraz spełnienia. Westchnął głęboko napinając tyłek trochę bardziej i czekając na wtargnięcie chłopaka.

Will naprawdę starał się nie sprawić mu zbyt dużo męki, ale to już była dla bruneta przesada. Sam starał się mocniej nabijać na jego przyrodzenie, aż w końcu ten raczył wejść w niego do końca.

Ból był elementem gry. Tak samo jak jęki i zaciskanie pięści. Bez niego seks nie byłby tym samym i właśnie w to wierzył Matt, dlatego nie za bardzo się tym przejmował.

Chłopak poruszał się szybko, a z każdym kolejnym pchnięciem dawał więcej. Granica została naruszona, dawanie i branie zupełnie się ze sobą pokryły dając obu chłopakom dokładnie tyle samo jednego, co drugiego.

Naruszenie czułego punktu spowodowało długie, wręcz melodyjne jęknięcie Matta. To właśnie ten moment w całym seksie był jego ulubionym. Gdy czyjś naprężony członek ocierał się o jego prostatę dając mu wszystko to, czego on chciał. Kilka mocniejszych pchnięć i stawał się jęczącą kupką nieszczęścia, ale nikt specjalnie nie miał mu tego za złe.

-Ja zaraz...

Nie musiał słyszeć więcej. Wtulił twarz w poduszkę, złapał mocniej kołdrę i doszedł kilka sekund przed Willem. Przez chwilę obaj się nie ruszali dysząc głośno przy sobie. Matt westchnął głośno i położył się na łóżko, oczywiście z dala od mokrej plamy. Blondyn zdążył już z niego wyjść, chociaż Matt nie miał zielonego pojęcia kiedy mogło się to wydarzyć.

-Dzięki.

-I nawzajem.

Chwilę potem Will wskoczył pod kołdrę i się do niego przytulił. Mruknął coś na kształt „dobranoc”, ale Matt nie odpowiedział.


Oczywiście o żadnym śnie mowy nie było. Nawet gdyby był wykończony do granic możliwości, musiał się trzymać tej zasady. Zaczekał, aż jego kochanek zapadnie w głęboki sen, a po seksie i alkoholu to długo nie trwało, po czym wyślizgnął się z jego ramion.

Zawsze musieli się przekręcić, powiedzieć coś przez sen, czy westchnąć, gdy tylko znikał. A on dalej miał wrażenie, że zorientowali się, że chce zwiać.

W zasadzie nie byłoby to nic niezwykłego, skończyło się i do widzenia. Ale samo zostanie przyłapanym zdecydowanie nie podobało się brunetowi.

Niespiesznie pozbierał swoje ubrania z podłogi i zaczął się ubierać. Starał się być cicho, jak na złodzieja przystało.

-Idziesz już? - zabrzmiał głos za jego plecami.

Kurwa. - zaklął pod nosem.

-Muszę... Śpij...

-Zostań.

-Nie mogę.

-Nie chcesz.

Westchnął i zastanowił się chwilę.

-Nie chcę. Śpij.

Nie patrzył na Will'a, ale spodziewał się wyrazu twarzy. Jednak owy fakt obchodził go mniej, niż przysłowiowy zeszłoroczny śnieg.

Skończył zakładać spodnie, po czym zaczął wychodzić z pokoju.

-Trafisz do drzwi?

-Jasne.

Uśmiechnął się i oddalił z sypialni. Podszedł do wyjścia.

To chyba zbyt proste – mruknął do siebie otwierając drzwi, przechodząc kawałek i zamykając je będąc jeszcze w środku. Stał cicho, nie ruszał się.

Jak ja kocham fakt, iż jestem bardzo cierpliwy. - uśmiechnął się.

Nienawidził ludzi z tak płytkim snem jak Will. Musiał odczekać jeszcze chwilę, nim mógł zacząć wykonywać swoją robotę. Przynajmniej mógł rozejrzeć się po mieszkaniu, wcześniej jakoś nie miał na to ochoty, były ciekawsze zajęcia.

Mieszkanie było dwupokojowe, z kuchnią i łazienką. W zasadzie ładnie ułożone, ale zbyt skromnie jak na mattowy gust. Raczej jak na gust złodzieja. Nawet zaczął się zastanawiać, czy opłaca mu się tam tyle ślęczeć po kilkaset złotych i może kilka bardziej wartościowych przedmiotów. Ale i tak nie miał nic do roboty.

Odczekał co miał odczekać i cicho przeszedł do salonu.

Hm.. nie ma to jak bałagan. Najlepszy dla złodzieja. - myślał patrząc na stół. Zegarek, damska biżuteria ( Ulala, ładniś ma chyba dziewczynę – zaśmiał się w głowie). Wrzucił wszystko do kieszeni, po czym wrócił na przedpokój. Tam, w kurtce Willa znalazł portfel (no, z 300 zł miał chłopak), kartę kredytową i zdjęcie kobiety.

Mamy właścicielkę biżuterii – wywrócił oczami. Zabrał kasę i karty, zarzucił płaszcz, po czym wymknął się z domu. Zawsze coś. - myślał.

Wziął taksówkę i nim się zorientował był już we własnym domu.



To była dopiero przystawka. - stwierdził. - Niedługo czeka mnie danie główne. 




~~~


Trzeci rozdział już za nami ^^
Szablon będzie wielokrotnie zmieniany, więc nie radzę się przywiązywać ;> Ten rozdział może być jeszcze edytowany, ale będą to jak już to tylko drobne zmiany.
Wiem, że długo bardzo i przepraszam, następny będzie szybciej.
No, dziękuję za czytanie ;>

P.S. Moja strona na facebooku - https://www.facebook.com/pages/Melanie/191953304343699

2 komentarze:

  1. Omomomomomoo. *o*
    takiego cudownego roździału potrzebowałam przed snem.
    Ale pragnę więcej, więcej i jeszcze więcej~!
    Piszesz cudownie! Nie zwracam uwagi na literówki czy pomyłki, nie mam nawet serca. Jesteś moim bogiem. Jak przestaniesz pisać to Cie zabije gołymi rękoma, obiecuje~!
    pozdrawiam, Nunu - Kręci mnie Anime.
    + zmieniłam email. c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Siemka.
    Oby tak dalej, trochę błędów, ale cóż karzdemó sie zdażają.
    Zapraszam do siebie
    http://drarry-truestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń