Mijały
dni, mijały noce. Bezpowrotnie znikały z ludzkiego życia. I każde
z nich można było spędzić o wiele ciekawiej niż ślęcząc w
samochodzie pod czyimś domem jeszcze w taką pogodę. Lało
codziennie i to był pewnie główny powód tego, iż właściciel
pięknej rezydencji tak dużo czasu spędzał właśnie tam. A co to
za sobą niosło? Utrudnienie ich pracy.
Musieli
spędzić tam dwa razy więcej czasu niż podejrzewali. W zasadzie
głównie siedzieli i się gapili. Z lornetkami w dłoni szukali
czegoś ciekawego, czegoś ciekawego i drogiego i co bardzo łatwo
bardzo drogo sprzedać.
-Dużo obrazów, trzeba wziąć
przynajmniej z 6 torb. - powiedział Matt któregoś dnia.
-Jakie
konkretniej? - zapytała Mia.
-Ze dwie prostokątne, a reszta
kwadratowych. - wzruszył ramionami.
-Dosyć
zabawy. - usłyszeli za sobą.
Wpadła
Zoe i jak to ona miała w zwyczaju - przerwała im rozmowę.
-Co
tu robisz? - zapytali.
-Rebecca
ma już pajączka.
-Pajączka?
-No.
Ten tu ma takie dziwne kocisko, więc myszka odpada. A jest taki
mini.
-Pokaż.
I
dziewczyna wyciągnęła to zza pleców.
-Rebecca
jest genialna. - powiedział Matt przyglądając się maluszkowi.
Pajączek
wydawał się być takim najzwyczajniejszym maluchem z podwórka.
Malutki, z tymi nóżkami nawet był trochę słodziutki. Oczywiście
na tyle słodziutki, na ile to możliwe będąc czyterooczną bestią
Lecz to nie był zwykły pająk, o nie, tylko raczej pająk
komputerowy, a to już różnica.
-Nie
znam nikogo, kto zrobiłby to bardziej realistycznie.
-No
pewnie. - Zoe wzruszyła ramionami. - A on ma kamerkę, Rebecca nim
porusza z domu plus może sam sobie zrobić pajęczynę. Jest
idealny.
-Ile
będzie „pracował”
-Kilka
dni, aż ogarniemy wszystko.
-Czyli
mamy wolne?
-Prawie.
Tylko trzeba go dostarczyć. Ale ja się tym zajmę. Czekajcie.
Mówiąc
to niemalże wyparowała z samochodu i pognała pod dom. Zadzwoniła
do bramy i coś powiedziała. Mogła wejść. Przed drzwiami już
ktoś czekał. Opierał się o jedną ze ścian. Wyglądał jak
najzwyklejszy na świecie snob. Taki arogancki, myśli, że może
wszystko. I chyba... siwy? Niee...
Matt
dostrzegł TEN moment. Dokładnie ten w którym dłoń Zoe dotknęła
ścinany i pozostawiła tam małą kropeczkę, która już sekundę
później znajdowała się poza zasięgiem jego wzroku.
„Siwowłosy”
chłopak wskazał dłonią jakąś drogę mówiąc coś przy tym, po
czym po jej niewątpliwie szczerym podziękowaniu, wszedł do domu i
zamknął za sobą drzwi.
Szatynka
już chwilę później siedziała w aucie.
-Do
domu. - mruknęła.
-Świetnie
się spisałaś.
-Wiem,
teraz do domu.
Czemu
to kurwa jest takie wielkie?-pomyślał Matt wciskając na wielką
liczbę „11” w windzie. Ciekawe, jak wiele można zyskać kradnąc
komuś portfel. No, w końcu chociaż jeden właściciel z tych
dziesiątek, którym Matt tak cenną rzecz zawinął musiał okazać
się gejem.
A
fakt, że był no góra 25 lat od niego starszy nie miał znaczenia,
nawet najmniejszego. Tak kompletnie to było nic nie warte.
Był
skupiony tylko na pozycjach, których można użyć na biurku.
Tylko
na 9. piętrze Matt miał chwilę zapomnienia. Dokładnie wtedy, gdy
coś mignęło mu przed oczami.
Ktoś. Chłopak. Gdy ten chłopak
mignął mu przed oczami. Chłopak konkretnie. Ale widział, bo jest
kretynem i za późno podniósł wzrok, tylko błysk
srebrnoniebieskich oczu. I to były takie oczy... Takie oczy, które
chciał oglądać częściej. Wiecznie. Zawsze.
Ale
życie jest wstrętne i okrutne, a ta winda to już w ogóle. Raczyła
się zamknąć nim on zdążył się tym pięknym widokiem nacieszyć.
-Kurwa
jebana mać! - warknął na całą windę co oczywiście spowodowało,
że ludzie zaczęli się na niego gapić. Ale miał to gdzieś.
Chciał te oczy. Chciał je.
Ale
teraz musiał niestety wysiąść i przejść się wzdłuż korytarza
do odpowiednich drzwi. Czekał już na niego mężczyzna w niezwykle
seksownym graniaku. Na widok zbliżającego się bruneta szeroko się
uśmiechnął i zamknął laptopa. Podszedł do drzwi i zamknął je
na zamek.
-Rozbieraj
się. - powiedział władczo.
Matt,
jako że jest bardzo miły i uprzejmy, zaczął spełniać jego
zachciankę. Powoli. Najpierw, jego bordowy sweterek wylądował na
czarnym, skórzanym krześle. Usłyszał pomruk zadowolenia.
-Szybciej.
Wywrócił
oczami. Poradzenie sobie z paskiem od spodni nie było taką prostą
sprawą. Jednak widząc ponaglający wzrok mężczyzny uznał, iż
lepiej będzie jak jednak trochę się pospieszy. Czarne, skórzane
spodnie w końcu dołączyły do sweterka.
-Dalej.
-Nie
lubię tak.
-Ale
ja lubię.
Argument
nie do przebicia. Tęczowe bokserki zostały w brutalny sposób
pozbawione miejsca, które tak kochały grzać. Zamiast tego dostały
się na górę ubrań, które teraz, bez właściciela były równie
nieszczęśliwe co one. Chlip. Biedny ich los.
-Jestem
nago. Zadowolony?
-Obróć
się.
I
nawet podniesione brwi bruneta niczego nie zmieniły. Był chyba zbyt
uległy. Zwłaszcza, jak chciał się bawić. Ale nie lubił jak się
to wykorzystywało.
Mężczyzna
zaczął powoli ściągać krawat, a raczej tak się tylko wydawało.
Ledwie go poluźnił, a dał sobie z tym spokój. Za to jego dłonie
powędrowały do rozporka szybko go rozpinając. Zsunął swoje
zaprasowane w kancik spodnie gapiąc się bezczelnie na chłopaka.
-Chcesz?
- zapytał zimno, jakby było to pytanie retoryczne.
Nim
Matt zdążył się do niego doczłapać, jego ciasne slipki już
również opuściły ciepłe miejsce. Tylko... To nie było to, czego
chłopak się spodziewał. Nie, nie było najgorzej. Tylko... Po
takiej dominacji spodziewał się... więcej. No cóż, nie wszystko
w życiu można mieć.
Zabrał
się szybko do dzieła. Powoli oblizał główkę, po czym wziął
całego w usta. Zaczął lizać, ssać, a mężczyzna złapał dłońmi
jego głowę jęcząc coś i mrucząc.
Powoli
poruszał głową wyznaczając sobie odpowiedni rytm. Facet zaczął
ruszać biodrami, co po krótkim czasie zaczęło Matta porządnie
wkurwiać. Bo to nie było tak, jak być powinno. On po prostu go
pierdolił w usta. Z całej siły.
Chłopak
szybko się odsunął i odwrócił głowę. Wstał.
-Wypnij się.
Usłyszał
jeszcze za sobą.
-Zwal
sobie.
Warknął
zabierając ciuchy.
-Co?
-Pierdol
się sam. Jak wolisz. Nara.
Pokazał
mu faka i tak jak stał, tylko z dłonią pełną ciuchów wyszedł z
jego gabinetu. Facet coś krzyczał za nim, obrażał, ale Matt miał
to gdzieś.
Miał
gdzieś jego, tą sytuację i czy ktoś go zobaczy. Znalazł łazienkę
i gówno go obchodziło, że była damska. Czy też to, że w środku
były dwie kobiety. I że go skrzyczały. Zamknął się w kabinie
nic nie mówiąc.
Ubrał się i wrócił do domu.
~~~
Tak wiem, że strasznie długo i bardzo przepraszam. Mam na pieńku ze szkołą. Ale staram się, naprawdę. Następny będzie szybciej. ^^
Zapraszam do polubienia mojej strony na facebooku:
https://www.facebook.com/pages/Melanie/191953304343699
I to tyle ode mnie ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz