niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 5


Mijały dni, mijały noce. Bezpowrotnie znikały z ludzkiego życia. I każde z nich można było spędzić o wiele ciekawiej niż ślęcząc w samochodzie pod czyimś domem jeszcze w taką pogodę. Lało codziennie i to był pewnie główny powód tego, iż właściciel pięknej rezydencji tak dużo czasu spędzał właśnie tam. A co to za sobą niosło? Utrudnienie ich pracy.

Musieli spędzić tam dwa razy więcej czasu niż podejrzewali. W zasadzie głównie siedzieli i się gapili. Z lornetkami w dłoni szukali czegoś ciekawego, czegoś ciekawego i drogiego i co bardzo łatwo bardzo drogo sprzedać.
-Dużo obrazów, trzeba wziąć przynajmniej z 6 torb. - powiedział Matt któregoś dnia.

-Jakie konkretniej? - zapytała Mia.
-Ze dwie prostokątne, a reszta kwadratowych. - wzruszył ramionami.

-Dosyć zabawy. - usłyszeli za sobą.

Wpadła Zoe i jak to ona miała w zwyczaju - przerwała im rozmowę.

-Co tu robisz? - zapytali.

-Rebecca ma już pajączka.

-Pajączka?

-No. Ten tu ma takie dziwne kocisko, więc myszka odpada. A jest taki mini.

-Pokaż.

I dziewczyna wyciągnęła to zza pleców.

-Rebecca jest genialna. - powiedział Matt przyglądając się maluszkowi.

Pajączek wydawał się być takim najzwyczajniejszym maluchem z podwórka. Malutki, z tymi nóżkami nawet był trochę słodziutki. Oczywiście na tyle słodziutki, na ile to możliwe będąc czyterooczną bestią Lecz to nie był zwykły pająk, o nie, tylko raczej pająk komputerowy, a to już różnica.

-Nie znam nikogo, kto zrobiłby to bardziej realistycznie.

-No pewnie. - Zoe wzruszyła ramionami. - A on ma kamerkę, Rebecca nim porusza z domu plus może sam sobie zrobić pajęczynę. Jest idealny.

-Ile będzie „pracował”

-Kilka dni, aż ogarniemy wszystko.

-Czyli mamy wolne?

-Prawie. Tylko trzeba go dostarczyć. Ale ja się tym zajmę. Czekajcie.

Mówiąc to niemalże wyparowała z samochodu i pognała pod dom. Zadzwoniła do bramy i coś powiedziała. Mogła wejść. Przed drzwiami już ktoś czekał. Opierał się o jedną ze ścian. Wyglądał jak najzwyklejszy na świecie snob. Taki arogancki, myśli, że może wszystko. I chyba... siwy? Niee...

Matt dostrzegł TEN moment. Dokładnie ten w którym dłoń Zoe dotknęła ścinany i pozostawiła tam małą kropeczkę, która już sekundę później znajdowała się poza zasięgiem jego wzroku.

Siwowłosy” chłopak wskazał dłonią jakąś drogę mówiąc coś przy tym, po czym po jej niewątpliwie szczerym podziękowaniu, wszedł do domu i zamknął za sobą drzwi.

Szatynka już chwilę później siedziała w aucie.

-Do domu. - mruknęła.

-Świetnie się spisałaś.

-Wiem, teraz do domu.



Czemu to kurwa jest takie wielkie?-pomyślał Matt wciskając na wielką liczbę „11” w windzie. Ciekawe, jak wiele można zyskać kradnąc komuś portfel. No, w końcu chociaż jeden właściciel z tych dziesiątek, którym Matt tak cenną rzecz zawinął musiał okazać się gejem.

A fakt, że był no góra 25 lat od niego starszy nie miał znaczenia, nawet najmniejszego. Tak kompletnie to było nic nie warte.

Był skupiony tylko na pozycjach, których można użyć na biurku.

Tylko na 9. piętrze Matt miał chwilę zapomnienia. Dokładnie wtedy, gdy coś mignęło mu przed oczami. 
Ktoś. Chłopak. Gdy ten chłopak mignął mu przed oczami. Chłopak konkretnie. Ale widział, bo jest kretynem i za późno podniósł wzrok, tylko błysk srebrnoniebieskich oczu. I to były takie oczy... Takie oczy, które chciał oglądać częściej. Wiecznie. Zawsze.

Ale życie jest wstrętne i okrutne, a ta winda to już w ogóle. Raczyła się zamknąć nim on zdążył się tym pięknym widokiem nacieszyć.

-Kurwa jebana mać! - warknął na całą windę co oczywiście spowodowało, że ludzie zaczęli się na niego gapić. Ale miał to gdzieś. Chciał te oczy. Chciał je.

Ale teraz musiał niestety wysiąść i przejść się wzdłuż korytarza do odpowiednich drzwi. Czekał już na niego mężczyzna w niezwykle seksownym graniaku. Na widok zbliżającego się bruneta szeroko się uśmiechnął i zamknął laptopa. Podszedł do drzwi i zamknął je na zamek.

-Rozbieraj się. - powiedział władczo.

Matt, jako że jest bardzo miły i uprzejmy, zaczął spełniać jego zachciankę. Powoli. Najpierw, jego bordowy sweterek wylądował na czarnym, skórzanym krześle. Usłyszał pomruk zadowolenia.

-Szybciej.

Wywrócił oczami. Poradzenie sobie z paskiem od spodni nie było taką prostą sprawą. Jednak widząc ponaglający wzrok mężczyzny uznał, iż lepiej będzie jak jednak trochę się pospieszy. Czarne, skórzane spodnie w końcu dołączyły do sweterka.

-Dalej.

-Nie lubię tak.

-Ale ja lubię.

Argument nie do przebicia. Tęczowe bokserki zostały w brutalny sposób pozbawione miejsca, które tak kochały grzać. Zamiast tego dostały się na górę ubrań, które teraz, bez właściciela były równie nieszczęśliwe co one. Chlip. Biedny ich los.

-Jestem nago. Zadowolony?

-Obróć się.

I nawet podniesione brwi bruneta niczego nie zmieniły. Był chyba zbyt uległy. Zwłaszcza, jak chciał się bawić. Ale nie lubił jak się to wykorzystywało.

Mężczyzna zaczął powoli ściągać krawat, a raczej tak się tylko wydawało. Ledwie go poluźnił, a dał sobie z tym spokój. Za to jego dłonie powędrowały do rozporka szybko go rozpinając. Zsunął swoje zaprasowane w kancik spodnie gapiąc się bezczelnie na chłopaka.

-Chcesz? - zapytał zimno, jakby było to pytanie retoryczne.

Nim Matt zdążył się do niego doczłapać, jego ciasne slipki już również opuściły ciepłe miejsce. Tylko... To nie było to, czego chłopak się spodziewał. Nie, nie było najgorzej. Tylko... Po takiej dominacji spodziewał się... więcej. No cóż, nie wszystko w życiu można mieć.

Zabrał się szybko do dzieła. Powoli oblizał główkę, po czym wziął całego w usta. Zaczął lizać, ssać, a mężczyzna złapał dłońmi jego głowę jęcząc coś i mrucząc.

Powoli poruszał głową wyznaczając sobie odpowiedni rytm. Facet zaczął ruszać biodrami, co po krótkim czasie zaczęło Matta porządnie wkurwiać. Bo to nie było tak, jak być powinno. On po prostu go pierdolił w usta. Z całej siły.

Chłopak szybko się odsunął i odwrócił głowę. Wstał.
-Wypnij się.

Usłyszał jeszcze za sobą.

-Zwal sobie.

Warknął zabierając ciuchy.

-Co?

-Pierdol się sam. Jak wolisz. Nara.

Pokazał mu faka i tak jak stał, tylko z dłonią pełną ciuchów wyszedł z jego gabinetu. Facet coś krzyczał za nim, obrażał, ale Matt miał to gdzieś.



Miał gdzieś jego, tą sytuację i czy ktoś go zobaczy. Znalazł łazienkę i gówno go obchodziło, że była damska. Czy też to, że w środku były dwie kobiety. I że go skrzyczały. Zamknął się w kabinie nic nie mówiąc. 

Ubrał się i wrócił do domu.




~~~


Tak wiem, że strasznie długo i bardzo przepraszam. Mam na pieńku ze szkołą. Ale staram się, naprawdę. Następny będzie szybciej. ^^
Zapraszam do polubienia mojej strony na facebooku:
https://www.facebook.com/pages/Melanie/191953304343699
I to tyle ode mnie ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz